To były nasze pierwsze Mikołajki razem. Lily obudziła się w nocy przestraszona, że jest na czarnej liście i nie dostanie prezentu, ale gdy zobaczyła wielkie, kolorowe pudło na łóżku, poszła dalej spać. Już spokojnie, bo wiedziała, że rano otworzy prezent. W szoku jestem, że zobaczyła prezent i poszła dalej spać, ja to bym pewnie od razu chciała otworzyć. 🙂
Rano sprawdziła jeszcze, czy św. Mikołaj wypił mleko i zjadł pierniki. To już nasza tradycja, że co roku zostawiamy dla Mikołaja smakołyki koło łóżka lub na parapecie, a on zostawia dla nas list. W sumie to dla Lily. Żebyście widzieli, jak ona się cieszy, kiedy czytam jej list od św. Mikołaja. W tym roku był wyjątkowy, bo nie tylko do niej, ale zaadresowany „Droga Lily, Drogi Lewku…”
Radosne otwieranie prezentów, swoich i brata, potem szybko do szkoły i po szkole wspólna zabawa. To był super dzień, zwieńczony mini sesją zdjęciową. Tak naprawdę sesja trwała 5 minut, a pamiątka na całe życie. Wklejam tu zdjęcia, by móc do nich wracać. A Wam życzę dobrego dnia! ;)