Menu
MAMA / NAJNOWSZE / PRZEMYŚLENIA

Życie z tykającą bombą w brzuchu… czym różni się pierwsza ciążą od drugiej?

Niesamowite jest to, jak okres ciąży szybko przemija…

Całkiem Niedawno podzieliłam się z Wami radosną nowiną o tym, że będę miała syna, a tu już jestem na finiszu mojej drugiej ciąży. I wiecie co? Mogę z pełną świadomością potwierdzić to, co mówiły i mówią inne mamy: każda ciąża jest inna.

Ciąża zazwyczaj kojarzy nam się z błogim oczekiwaniem na maleństwo, jednak nie zawsze jest tak kolorowo… nie zawsze jest to taki bezstresowy czas, kiedy możesz bez wyrzutów sumienia objadać się tylko tym, na co masz ochotę, pachnieć i wylegiwać się w łóżku. Gdybym jednak mogła zachować wspomnienia tylko z pierwszej ciąży, to okres ten jawiłby się jako naprawdę idealny. Zero mdłości, mało dodatkowych kg na plusie, zgaga to nawet nie wiedziałam, że jest dolegliwością ciążową, a o spuchniętych nogach słyszałam tylko od koleżanek.

Cały okres ciąży z Lily wspominam naprawdę dość przyjemnie. No, może poza porodem, który miałam wywoływany i cały dzień męczyłam się ze skurczami. Pamiętam, jak mówiłam wtedy, że to mój ostatni raz. Nawet chciałam wyskoczyć przez okno, kiedy nie chcieli mi zrobić cesarki, bo myślałam, że nie dam już rady. 😉 Wszystko przeszło z momentem pojawienia się malutkiej Lily… to niesamowite, ale kiedy koleżanki mówiły mi „Zobaczysz, kiedy położą Ci maluszka na piersi, szybko zapomnisz o bólu” nie chciało mi się w to wierzyć… jak można zapomnieć o takich mękach? Niezwykłe, ale było tak, jak mówiły. Nic się nie liczyło… doskonale pamiętam ten moment. I wiecie co? Mimo iż stresuje się drugim porodem, to wiem, że po najgorszych torturach związanych z porodem, jak mnie czekają, będzie właśnie ta jedyna, najwspanialsza chwila… chwila poznania się z małym L.

I choć druga ciąża nie była tą usłaną różami, to cieszę się, że jestem już na finiszu… a w zasadzie to wiecie co? To takie życie na bombie teraz… w każdej chwili może zacząć się akcja — poród! 😉

Wracając do przebiegu drugiej ciąży, to nie mogę też narzekać, bo byłoby to niesprawiedliwe. Gdyby nie ten ostatni miesiąc ciąży, to mogłabym mieć całkiem miłe wspomnienia. Tak naprawdę całe osiem miesięcy nie było najgorzej… no poza takimi gorszymi okresami, kiedy bolał mnie brzuch i nie mogłam za dużo chodzić, męczyłam się też szybciej i byłam często zmęczona, śpiąca i rozkojarzona. A waga od samego początku skakała jak szalona… Miałam nawet podejrzenia, że może przychodnia ma jakieś wadliwe te wagi, bo co wizytę miałam 2 lub 3 kg na plusie… możecie się domyślić, ile mi przybyło kg przez okres 9 miesięcy…. i mam nadzieję, że tutaj też sprawdzi się to, co mówią inne mamy… mianowicie, jeśli będę karmić piersią, to wszytsko pięknie zejdzie do rozmiarów sprzed ciąży. 

Najgorzej drugą ciążę znoszą moje nogi. Dziś Lily mówi do mnie „Mamo, o Boże, jakie Ty masz stopy, jakby Ci ktoś nadmuchał”. Zawsze kochałam dzieci za ich szczerość… popatrzyłam na dół, faktycznie to, co zobaczyłam, wyglądało jak gumowa nadmuchana rękawiczka. Masakra.
Zaraz po nogach w ostatnim miesiącu doszła zgaga — na szczęście odkryłam, po jakich produktach się u mnie pojawia i szybko wyeliminowałam je z diety. Myślę, że po porodzie napiszę taki poradnik: Jak ułatwić sobie życie z ciążowymi dolegliowściami, bo kilka fajnych odkryć dokonałam. 

Druga ciąża jest dla mnie ciekawym doświadczeniem. Mimo tych wszystkich nieprzyjemnych dolegliwości muszę napisać też o plusach… zdecydowanie nie ma czasu na rozczulanie się nad sobą, a kiedy poczujesz pierwsze ruchy, to wiesz na pewno, że to jest TO. Nie wertujesz wszystkich poradników ciążowych w poszukiwaniu informacji, jakie to uczucie i jak je rozpoznać. Znasz swoje ciało i doskonale wiesz, jakie to doznania. W drugiej ciąży, mimo iż może być zupełnie inna od tej pierwszej, wiesz czego się spodziewać. Wydaje mi się, że mniej się boimy, obawiamy, a więcej cieszymy tym, co się za chwilę wydarzy. I o ile w pierwszej ciąży zastanawiasz się, jak to będzie, jak sobie poradzisz w roli rodzica, to w drugiej myślisz o tym, jak to będzie, kiedy wrócisz do domu z maluszkiem… jak zareaguje starszak, czy pokochasz to drugie dziecko tak samo mocno i czy wystarczy Ci sił na wychowanie kolejnego maluszka.
W drugiej ciąży jesteś bardziej świadoma, denerwują Cię wszystkie rady, zdajesz się na swoją intuicję i doświadczenie, a fora internetowe omijasz z daleka. Nie przekopujesz już nerwowo internetu w poszukiwaniu podobnych historii do swojej, nie studiujesz tego, co przytrafiło się innym dziewczynom. W drugiej ciąży nie kupujesz tony ciuchów, bo wiesz doskonale, że maluszek szybko wyrasta i połowy ciuchów nie zdążysz nawet założyć — tak miałam z Lily. Mam wrażenie, że ciągle jestem nieprzygotowana na przyjście drugiego dziecka, bo nasza wyprawka jest naprawdę bardzo minimalistyczna… Zaczęłam się nawet ostatnio zastanawiać, jak ja mogłam wydać tyle pieniędzy na pierwsze dziecko. Po co mi to wszystko było?
Kolejną różnicą między pierwszą a drugą ciążą jest to, że nie myślisz ciągle o porodzie. W pierwszej bałam się jak cholera, już od połowy ciąży myślałam tylko o nim. Nie wiedziałam, co mnie czeka, jak to będzie wyglądało i czy rozpoznam rozpoczynający się poród. Teraz, jestem spokojniejsza. Dużo. Będzie bolało, ale jestem pozytywnie nastawiona… wiem, że będę miała wyjęty jeden dzień z życia, ale szybko o bólu zapomnę. Czekam na wybuch tykającej bomby. Wiem, że czekam na skurcze, na ten okropny ból, ale gdy się tylko zacznie, będę błagała, żeby szybko się skończyło. I wiem też, że zaraz po bólu będzie ta najpiękniejsza chwila — nasze spotkanie z L. Czy może być coś piękniejszego po takich męczarniach?

Kończąc tekst, bo ciężko mi siedzieć dłużej przy komputerze (mały dokazuje i skurcze przepowiadające dokuczają), chciałabym opowiedzieć Wam szybko, jak myślałam kilka dni temu, że to JUŻ. Wróciłam z ostatniej wizyty od mojego ginekologa, cały dzień bolał mnie brzuch i miałam nieregularne skurcze. Pomyślałam, że to naprawdę ostatni moment, by zrobić kilka brzuszkowych zdjęć. Znajomi śmiali się ze mnie, że przez całą ciążę nie zrobiłam żadnej sesji, poza selfiakami w lustrze… No ale cóż, przecież szewc zawsze chodzi w dziurawych butach. Zrobiliśmy zdjęcia, upał jak cholera, a mi między czasie odszedł czop i skurcze się nasiliły, ale wciąż były nieregularne. Śmiałam się, że sesję naprawdę zrobiłam w ostatnim momencie. To chyba też różni drugą ciążę od tej pierwszej, bo nie miałam teraz tyle zapału, by fotografować rosnący brzuszek.

I tak przez 3 dni myślałam, że akacja się rozkręci… Jednak chyba nasz syn stwierdził, że to jeszcze nie teraz… bo od dwóch dni cisza… pojawiają się skurcze, ale takie bardzo delikatne, a czop z krwią, który podobno zwiastuje poród, w przeciągu kilku najbliższych dni jest ściemą… no, chyba że kliknę zaraz, opublikuj i pojadę na porodówkę. Trzymajcie kciuki!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Ania
Ania
21 sierpnia 2018 20:18

Nigdy nie podejrzewałabym, że obie moje ciąże mogą się tak bardzo od siebie różnić! I gdybym miała porównywać… hmm, druga zdecydowanie daje mi w kość. Oprócz mdłości i zasłabnięć, rwy kulszowej, pobytu w szpitalu przez rotawirusa, ciągłego zmęczenia i wiecznej zadyszki, wykańczają mnie upały, które w połączeniu z III trymestrem nie są niczym przyjemnym. Jednak mimo tych wszystkich niedogodności uwielbiam na chwilę się zatrzymać, czuć kopniaki i oglądać USG, zapomnieć na chwilę o tym co niemiłe i cieszyć się tym czasem, którego już tak niewiele mi zostało do porodu. A poród? Jakoś świadomość tego, co mnie czeka na końcu póki… Czytaj więcej »

1
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x