Jak na prawdziwych fanów neonów przystało
— nie mogło nas tam zabraknąć!
Wczoraj odwiedziliśmy Neon Muzeum na Mińskiej 25. To miejsce z historią, które warto odwiedzić. Zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc na mapie Warszawy.
Muzeum do tej pory znałam ze zdjęć, czytałam o nim w internecie, nawet przechodziłam koło niego tysiące razy, ale nigdy nie zajrzałam do środka. Nie chciałam wchodzić sama, bo wiedziałam, że miejsce przypadnie do gustu całej naszej rodzinie. I dopiero wczoraj, kiedy nie mieliśmy zaplanowanego popołudnia, postanowiliśmy wybrać się na spacer i spontanicznie padło na Muzeum Neonów.
Muzeum mieści się na Mińskiej, na terenie SOHO Factory, to zaledwie 15 minut drogi od naszego domu — i to aż śmieszne, że wybraliśmy się na zwiedzanie dopiero teraz, ale jak to mówią: „Najciemniej pod domem”. ; )
Podobno historia tego miejsca sięga 2005 roku, kiedy założycielka (Ilona Karwińska) uratowała przed zniszczeniem pierwszy neon „Berlin”. Misją Muzeum jest ochrona i renowacja dawnych reklam świetlnych, a także upowszechnianie wiedzy na temat neonów i czasów, w których były produkowane. Ponadto założyciele nie zajmują się wyłącznie gromadzeniem neonów, które nie mogą wisieć w swoich oryginalnych lokalizacjach, ale zainicjowali kampanię „Akcja Renowacja!”
i odnowili kilka kultowych neonów, takich jak:
Syrenka na ul. Grójeckiej, „Mydła i Farby” na Nowolipkach, a także odtworzyli kultowy neon
„Jaś i Małgosia” dla klubokawiarni na al. Jana Pawła II.
Stała kolekcja liczy ok. 100 neonów i innych instalacji reklamowych. Miejsce jest naprawdę magiczne i aż żal pomyśleć, że większość tych neonów miała trafić na śmietnik!
Przyznam szczerze, że nie planowałam tego wpisu. Klimat tak mocno mi się spodobał,
że nie mogłam się z Wami nie podzielić i wybrałam dziś dla Was kilka zdjęć,
które mam nadzieję, zachęcą Was do odwiedzenia tego klimatycznego miejsca. Często pytacie mnie o to,
jak spędzamy wolne popołudnia i co robić z dzieckiem w Warszawie — oto odpowiedź: zwiedzamy, niezależnie od pogody.
Nie mogę się pogodzić, że neony zniknęły z topografii Warszawy. Myślę, że dziś też mogłyby być idealnym nośnikiem reklamy, a Warszawy nie przysłoniłyby wielkie, tandetne bilbordy. Wyobrażacie sobie taką Warszawę? Wyjątkową, niezalaną komercją?
Co ciekawe, nie jest to placówka państwowa, która utrzymuje się ze środków publicznych — muzeum zasilane jest przez miłośników neonów i odwiedzających. Dlatego, jeśli jeszcze tam nie byliście, a lubicie wspierać ciekawe inicjatywy i chcecie obejrzeć magiczny świat reklam z okresu po II wojnie światowej, to koniecznie zajrzyjcie do Muzeum Neonów.