O tym jak ważne jest czytanie dzieciom chyba nie muszę Wam przypominać, prawda? A czy wybór książek ma znaczenie? Ma! I to ogromne. To od nas zależy, czym wypełnimy umysły naszych dzieci.
To poprzez książki możemy wpłynąć na ich postrzeganie świata, rozwój zainteresowań, czy system wartości. Ważne jest, by książki wybierać z głową. My bierzemy odpowiedzialność za dostarczane treści, które mogą mieć wpływ na rozwój naszych maluchów. Jak ja dobieram książki dla Lily?
Przede wszystkim czuję się mocno odpowiedzialna za wybór i próbuję wybierać pozycje, które dostosowane są do jej wieku. Jednak to nie jest główne kryterium, często sprawdzają się u nas książki w przedziale 5-6. Każdy rodzic musi wyczuć, nauczyć się i poznać swoje dziecko.
Jego zamiłowania i upodobania.
Nam książki towarzyszą od narodzin. Czytanie to dla Lily coś tak oczywistego, jak np. jedzenie. 😉 Cieszę się, że wykazuje predyspozycje mola książkowego. Tym bardziej, że żyjemy w czasach, gdzie czytanie książek schodzi na dalszy plan. Teraz, jak wiadomo wygrywają tablety, telefony, audiobooki
i inne wynalazki – skłamałabym, gdybym powiedziała, że Lily z tego nie korzysta. Korzysta. Ale cieszę się jak dziecko, gdy widzę jak w swoim pokoju bawi się w przedszkole (wszystkie pluszaki siedzą w kółeczku) i czyta dzieciom książeczki. Czytanie niesie za sobą wiele pozytywnych aspektów.
Pamiętam, że moja mama nie miała czasu na czytanie nam bajki przed snem. Musieliśmy zasypiać sami bo ona wieczorami pracowała, by zapewnić nam poprawne, jakieś życie. Wiem, że ciężko było jej znaleźć czas na takie proste, mnie się wydaje, że proste rzeczy. Kiedyś było inaczej. Mama swoją miłość przekazywała mi i mojemu rodzeństwu trochę inaczej. Ale to ze względu na trudną sytuację, była sama. A gdy jest się samotną matką, trudno jest myśleć o wszystkim. Miłością do książek zaraziła mnie ciocia, która w swoim mieszkaniu miała chyba wszystkie książki świata. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało. W szkole nie chodziłam do biblioteki, a do cioci. To ona pożyczała mi lektury, czasem oddawała, jak miała dwa egzemplarze. Miała takiego bzika, z resztą nadal ma… potrafiła kupić książkę, którą już miała ponieważ była lepiej wydana. No, kocham tę kobietę! Taka pasja!
Tym też można było się zarazić będąc w jej towarzystwie. Obiecałam sobie kiedyś, że jak będę miała dziecko to… nawet jak się będzie paliło, waliło, ja zawsze znajdę 15 minut by być tylko dla niego.
Wspólne czytanie książek buduje między rodzicem, a dzieckiem silną więź. To wspaniały czas tylko dla nas. Myślę, że właśnie takie wspomnienia z dzieciństwa będą dla naszych dzieci najmilsze. O nowej zabawce szybko zapomną, a wspólne chwile spędzone nad książką, na rozmowie o przeczytanym tekście, czy przytulaniu zostaną na zawsze. Do takich chwil chcemy wracać.
„Naukowcy i praktycy zgodnie twierdzą, że czytanie dziecku na głos uczy je języka i myślenia, rozwija pamięć i wyobraźnię, przynosi wiedzę i wzorce dobrych zachowań, wzmacnia samouznanie. Czytanie niemowlęciu stymuluje jego umysł i buduje skojarzenie czytania z przyjemnością, czytanie na głos kilkulatkowi pozwala mu zrozumieć siebie i świat, wspólne czytanie z nastolatkiem pozwala zachować lub odbudować więź i pomaga mu w pokonaniu wielu problemów wieku dorastania. Także dzieci niepełnosprawne dzięki głośnemu czytaniu znacznie lepiej się rozwijają. Czytanie uczy dzieci odróżniania dobra od zła i zachęca do refleksji nad konsekwencjami własnych słów i czynów. Jest to szczególnie ważne w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez agresywne wzorce masowej kultury i pogoń za pieniądzem.”
Książki, które chce Wam dziś pokazać, to zdecydowanie nie są książki do snu. Ale są to pozycje, które pokochają wszystkie dzieci. Książki kreatywne. Idealne na wspólne popołudnia w domu, gdy pogoda za oknem nie pozwala na nic więcej, niż krótki spacer. U nas idealnie sprawdziły się też w podróży. Zabrałyśmy jedną z nich do Wenecji i zdawała egzamin szczególnie w pociągu, gdy dzieciaki były mocno znudzone kolejną podróżą. 😉 Te książki bawią, angażują, . Pamiętam, jak czytałyśmy pierwszy raz „TruluTuTu gdzie jesteś?” Lily śmiała się tak bardzo, że książkę chciała czytać chyba dziesięć razy. Do tej pory są to książki, które malują uśmiech na jej buzi i utrzymują się w pierwszej 10. Z czystym sumieniem polecam te książki rodzicom. Są naprawdę fenomenalne! A ja sama nie pamiętam… kiedy czytając, bawiłam się tak dobrze. 🙂
1. TRULUTUTU NA WAKACJACH – Herve Tullet
Koniecznie weź ze sobą dobry humor, kredki i… tę książkę.
To wyjątkowe połączenie bajkowych historyjek z interaktywną zabawą (klaskaniem, dmuchaniem, naciskaniem, potrząsaniem książką) oraz kolorowymi i licznymi zadaniami do rozwiązywania.
Nasz numer jeden w podróży! Nie zawiedziecie się, jeśli kupicie tę książkę. A jak tak się stanie, to oddam Wam pieniądzę. 😀 😛 Bo już sama nie wiem, czy tylko my z Lily tak bardzo ją lubimy… czy jest ktoś jeszcze? Może wypowiedzą się inni rodzice, którzy tę książkę znają – zapraszam do aktywności w komentarzach. 🙂
2. TRULUTUTU GDZIE JESTES? – Herve Tullet
Tak jak w poprzedniej książce – „Trulututu na wakacjach”, tak i w tej znajdziecie dużo interaktywnych zabaw, zagadek i zadań do wspólnego rozwiązywania razem z Trulututu i Tralatatą. W Polsce ukazały się trzy części tej książki. My jednej nie mamy, ale już do nas „idzie”. Nie możemy jej nie mieć. 🙂
Trzecia część to „Trulutu. Akuku, to ja!”
3. NACIŚNIJ MNIE – Herve Tullet
Tę książkę możecie już znać. Stała się międzynarodowym hitem. Została wydana w 24 krajach, trafiła m.in. na listę bestsellerów „New Yourk Timesa”. Autor oraz ilustrator Herve tullet – ojciec trójki dzieci – potrafi sprawić, że jego ilustracje wręcz „rozmawiają” z dziećmi! Lily angażuje się bardzo mocno czytając tę książkę, a to wszystko za sprawą tego, że książkę trzeba przekręcać, trzeba na nią dmuchać, trzeba klaskać! Kolorowe kropki z pewnością rozbudzają wyobraźnię dzieci, ale nie tylko…
Wszystkie książki możecie kupić na stronie wydawnictwa Babaryba. Kopiując przed chwilą link do ich strony, zauważyłam, że akurat mają jakieś promocje (między innymi na pozycje, które my wybrałyśmy). Zatem, warto zajrzeć. Tym bardziej, że książki idealnie sprawdzą się też w paczkach od św. Mikołaja! 🙂
Zaraz pewnie zapytacie skąd Lily cudne ubranko, więc uprzedzam i wklejam link do sklepu –> HobiBobi 🙂