Ospa wietrzna (zwana też wiatrówką) jest jedną z typowo dziecięcych chorób zakaźnych. Mówi się, że na ogół przebiega ona łagodnie, ale jest bardzo uciążliwa dla dziecka. Wiadomo też, że każde dziecko jest inne i inaczej tę chorobę będzie przechodzić. O tym, że wszystkiemu winien jest wirus noszący ładną łacińską nazwę Herpes virus varicellae nie muszę pisać. W internecie możemy znaleźć bardzo dużo informacji, które mówią nam jak z tym wirusem walczyć. Jak ulżyć choremu dziecku. Leczenie ospy polega na łagodzeniu świądu oraz eliminacji potencjalnych źródeł zakażenia. Stare metody pielęgnacji w ogóle się nie sprawdzają — przynajmniej nie u nas!
Kiedyś najpopularniejszym sposobem na walkę z ospą był zakaz kąpieli i smarowanie krostek wysuszającymi, białymi papkami lub gencjaną. Wiadomo, że najważniejsze jest podczas choroby, by krostki jak najszybciej przysychały, a dziecko ich nie rozdrapywało. Jednak smarowanie papkami, poza chwilową ulgą, przynosi dziecku więcej szkody niż pożytku. Pod warstwą papki bakterie znajdujące się na ciele mają idealne warunki do namnażania się, co często prowadzi do groźnych bakteryjnych zapaleń skóry.
Dziś dziecko chore na ospę nie tylko powinno, ale wręcz musi być kąpane. Kąpiel powinna być krótka. Do wody dobrze jest dodać roztwór nadmanganianu potasu, który odkaża skórę i wysusza krostki. Wysypki absolutnie niczym nie smarujemy. Zmiany na skórze można spryskiwać preparatami odkażającymi, które nie zawierają alkoholu. Nas ospa dopadła zaraz po świętach Wielkanocnych, podejrzewam nawet, że już w święta pojawiły się pierwsze oznaki choroby (zmniejszony apetyt, gorsze samopoczucie i świąd głowy — tam pojawiły się pierwsze krostki). Gdyby nie Mama Rysia, która napisała mi informację, że nie spotkamy się na wspólnych zajęciach w mini przedszkolu, bo Ryszard ma ospę, nie domyśliłabym się, że to wiatrówka aż do………. wysypu krostek. ;) Dwa miesiące temu ospę miał mój dwudziestoletni brat, (on miał większego pecha — dopadła go dzień przed studniówką) dlatego też miałam pod ręką podstawowe środki do pielęgnacji skóry. Oczywiście te, które zalecane były KIEDYŚ. Po konsultacji z lekarzem zagłębieniu tematu OSPY i wysłuchaniu rad moich NAJLEPSZYCH fejsbukowych fanów od razu zmieniłam sposób pielęgnacji skóry mojej córki. Po wypróbowaniu dwóch metod, o których napisałam wyżej (kiedyś i dziś) zdecydowanie popieram dzisiejsze metody 'leczenia’ ospy. Smarowanie pudrem (Farmina,Tanno hermal) przynosiło chwilową ulgę, a sam proces smarowania nie był przyjemny. Lily proszącym głosem wołała „Już wystarczy mamo, to zimne”. Wypróbowałam też smarowanie tradycyjnym fioletem, ale tu Lily krzyczała we wniebogłosy, że piecze. Nie miałam serca jej dalej męczyć. Postawiłam na minimalizm, który zaleca większość lekarzy. Zero smarowideł.
Nasz idealny zestaw na walkę z ospą to:
1. Szybka kąpiel w nadmanganianie potasu — najlepiej dwa razy dziennie.
2. Częsta zmiana ubranek.
3. Krostki spryskujemy preparatem odkażającym – Octenisept.
4. Kropelki przeciwświądowe Fenistil — skuteczne! (dwa razy dziennie)
Dużo WOLNEGO CZASU, który trzeba wypełnić zabawą, by choć na chwilę odciągnąć uwagę dziecka od pięknej pogody za oknem („Mamo ja nie jestem chora, ja chcę na spacer„), krzyku rozbawionych dzieci na placu zabaw, (…jak na złość jest pod samym oknem) czy świądu, który co jakiś czas daje o sobie przypomnieć.
Zatem jak poradzić sobie z nadmiarem wolnego czasu? A jeszcze dodatkowo, gdy nie jesteś u siebie… nie posiadasz osobistych zabawek malucha, a wszystkie ulubione gry edukacyjne, puzzle są poza zasięgiem. Trzeba wytężyć umysł i zabawić się w czarodzieja — zamienić nudę w zabawę! :) Co jak się okazuje, wcale nie jest takie trudne! Dzieci zazwyczaj bardzo lubią się bawić, a jeszcze bardziej, jeśli są to nowe, ciekawe zabawy. A my, rodzice z pewnością znamy wiele propozycji zabaw w domu — chociażby z naszego dzieciństwa.
Mamy dla Was 10 propozycji zabaw w domu, które przez ostatni tydzień wypełniły nudę, a na które w ostatnich chwilach brakowało czasu.
1. MASA SOLNA – zabawa dla każdego
Już samo robienie masy solnej było dla Lily super frajdą — ona uwielbia mąkę -wsypywać, wysypywać i przesypywać, tak samo z solą i wodą ;)
Przy wyrabianiu masy nad Lily dzielnie czuwała babcia A., potem do zabawy dołączyła druga babcia (T) i zrobiło nam się domowe przedszkole :) Wszyscy świetnie się bawiliśmy przy modelowaniu figurek, pochłonęło nas to i było bardzo wesoło (szczególnie jak Lily modelowała łabędzia — wrzucę filmik na nasz fanpage na Facebooku) – jest to wspaniały sposób na wspólne spędzanie czasu.
– sól /szklanka — mąka / szklanka — mąka ziemniaczana / pół szklanki (niekoniecznie)
– letnia woda / ok. pół szklanki.
w głębokiej misce dokładnie wymieszaj wszystkie składniki i ugniataj ciasto. Należy wyrabiać je około 10 min. Masa musi zrobić się elastyczna — powinna mieć konsystencję plasteliny.
Rady:
Jeśli ciasto będzie za rzadkie, dodaj odrobinę mąki pszennej.
Masie solnej można nadać kolory — wystarczy, że podczas wyrabiania ciasta do masy dodasz odrobinę kakao, kurkumy, cynamonu czy papryki. Można dodać też farby plakatowe.
To świetna zabawa dla młodszych i starszych dzieciaczków. Myślę, że każdy maluch jest zainteresowany puszczaniem baniek — niezłą frajdą jest też ich łapanie. ;) My zazwyczaj wychodzimy na dwór, by w pełni oddać się szaleństwu. Tym razem było inaczej.
Nasz sprawdzony sposób na płyn do robienia baniek mydlanych:
– 1/2 szklanki płynu do naczyń
– 1/2 szklanki wody
– 2 łyżeczki cukru
Rady:
Najlepiej zalać wrzątkiem cukier — szybko się rozpuści. Bańki wychodzą super, ale podłoga trochę się lepi :) Dlatego polecam ten płyn na dwór. A do domu jakiś gotowiec.
Ja dziś kupiłam gotowy płyn (850 ml) w Pepco za 9,99zł.
Bardzo prosta zabawa, do której potrzebujemy tylko piłki. Można bawić się w nią w dwie osoby, ale im więcej graczy, tym zabawniej. Rzucamy do siebie piłką, wymieniając kolory. Na hasło „czarny„ piłki nie można złapać. Jeśli bawimy się w tę zabawę w więcej osób, to gracz, który złapał piłkę na kolorze czarnym, odpada z gry. Zabawa ta fajnie uczy dzieci łapać piłkę oraz rozwija ich myślenie.
To chyba jedna z moich ulubionych zabaw z dzieciństwa. Zabawa pewnie sprawi większą przyjemność starszym dzieciom, ale maluchy też się świetnie bawią. Do tej zabawy potrzebujemy kilku graczy, im jest ich więcej, tym zabawa atrakcyjniejsza. Uczestnicy siadają koło siebie, a pierwsze dziecko mówi jedno słowo, które zostaje przekazane przez kolejnego uczestnika, aż do ostatniej osoby, która mówi dane słowo głośno. Jeśli powtórzy dobrze, a słowo będzie się zgadzało, przechodzi na początek telefonu i to ono wymyśla kolejne słowo. Zabawa ta może trwać właściwie bez końca, dopóki nie znudzi się dzieciom.
Celować najlepiej do dużego pudła lub plastikowej miski. Do rzucania można wykorzystać wszystko: miękkie piłeczki, kłębki wełny, zwinięte skarpetki, czy pluszaki. Grę można połączyć ze sprzątaniem zabawek.
I to nazywa się zabawa! :) Wystarczy koc rozłożony na dwóch krzesłach, czy duże pudło, np. po pralce :P
W zrobionym domku zawsze można zrobić piknik, a może zamieszkają w nim Indianie albo wszystkie lalki i miski? Jedno jest pewne — zabawa szybko się nie znudzi. Lily np. może siedzieć w takim domku pół dnia.
W tę zabawę najlepiej bawić się w łazience. Napełnij miskę wodą i wrzućcie do niej pustą plastikową butelkę, korek, gąbkę, kamyk. Spójrzcie, co się dzieje. Jedne przedmioty toną, inne unoszą się na powierzchni. A teraz kulka z plasteliny. Tonie? A gdyby tak ulepić z niej płaską łódeczkę, może będzie pływać po powierzchni?
Kup makaron rurki, najlepiej kolorowy (w dużych sklepach można kupić makaron z dodatkiem pomidorów czy szpinaku). Wręcz dziecku sznurek i poproś, by nawlekło na niego jak najwięcej rurek. Gdy skończy, zwiąż oba końce i korale gotowe.
U na puzzle zajmują Lily na długo. Niestety, wszystkie zostały w domu. Ale główka pracuje! ;)
Wynalazłyśmy stare, niepotrzebne widokówki, kartki z kolorowych gazet (My Little Pony — przykleiłyśmy na brystol), kartki świąteczne i pocięłam na kawałki, pomieszałam. Zadanie było proste — ułożyć puzzle :)
Rady:
Pamiętajmy, że im dziecko jest młodsze, tym powinno być mniej kawałków.
Babcia T też posiada zapas perełek, które posłużyły nam do zabawy. Jest krawcową, więc jak łatwo się domyślić ma w zapasie wiele guzików i nici. My tym razem wykorzystałyśmy guziki.
Można się nimi bawić na wiele sposobów, np.
– poukładać guziki kolorami,
– znaleźć guziki mające jedną wspólną cechę, np. duże, małe, z jedną, dwoma i czterema dziurkami,
– porównać, których guzików jest więcej np. małych czy dużych,
– ułożyć z guzików jakiś wzór, np. węża, drzewo lub słońce,
– policzyć guziki
Zabawa pobudza wyobraźnię, pomaga rozróżniać kolory oraz rozwija myślenie matematyczne.
Jedno jest pewne — nuda nam nie groźna — takich zabaw znamy jeszcze wiele!